czwartek, 15 stycznia 2015

Recenzja książki - Oskar i pani Róża

Witajcie! Dzisiaj taki post, nie związany z rysowaniem ani Zniszcz ten dziennik, a jednak zachęcam do jego przeczytania albowiem, wczoraj przeczytałam wspaniałą książkę i chciałabym również Was zachęcić do przeczytania jej. :) 

Na samym początku mamy okazję przeczytać list wprost od autora - Erica Emmanuela Schimitt'a. Jest to list skierowany właśnie do nas, polskich czytelników. To bardzo miłe z jego strony. :) 
Po prawej stronie widzicie okładkę wydania specjalnego, które akurat ja miałam okazję przeczytać. Zauważamy tutaj przede wszystkim nogi dziecka, młodego chłopca w dużych butach. Na początku byłam zdziwiona i niekoniecznie wiedziałam o co chodzi.
Jednak czytając książkę możemy się tego spokojnie i bez większych problemów dowiedzieć. Oskar - czyli bohater główny i tytułowy - był dzieckiem chorym na białaczkę. Potocznie nazywamy tę chorobę rakiem. Ma on dziesięć lat. Stosowana była na nim chemioterapia, która niestety nie przyniosła skutków. Oskar znalazł również dawcę szpiku kostnego, jednak ten nie przyjął się i Oskarowi nie zostało wiele czasu. 
Nadmienię jeszcze, że nie spoileruję, opisuję wszystko to, co dzieje się na początku książki i fragment z jej środka. :)
Oskar mieszka w szpitalu, gdzie szczęśliwym trafem znalazł wielu przyjaciół - Bekona, poparzonego chłopca, Pop Corna - chłopca z nadwagą, który jak się dowiadujemy waży 190 kilogramów, przy wieku 9 lat i wzroście 1,10 metra. Jest także Einstein - chłopiec który ma dużą głowę, wypełnioną wodą, oraz dziewczynka, Peggy Blue, która ma niebieską skórę, przez krew, która nie dociera do płuc i ma właśnie niebieską barwę. Oskar znalazł także bratnią duszę w starszej wolontariuszce, pani Roży, która opowiada mu o czasach kiedy była zapaśniczką. To także pani Róża skłoniła Oskara do pisania listów do Pana Boga. :) Oskar w ciągu 12 dni, przeżywa całe 130 lat, ale w jaki sposób to możliwe, dowiecie się tylko czytając "Oskar i pani Róża". Książka nie jest wcale smutna, chociaż taka się wydaje, przez to, że porusza temat dzieci chorych na nawet śmiertelne choroby, a ja na samym końcu oczy mi się zaszkliły i przyznam się bez bicia, że wypuściłam dwie czy trzy łezki. 
Ta historia wcale nie jest taka nudna jak może się na początku wydawać, wręcz przeciwnie, jest napisana w zabawny sposób i bardzo miło się ją czyta. Osobiście, bardzo polecam. :)

-------------------------------------------------------------------------------
--------------------------------------------------------------------------